2016/03/12

INSPIRACJA, WENA, NATCHNIENIE.

Skąd czerpie inspirację? Różnie bywa. Ciężko określić. Zazwyczaj pisze o czymś, co aktualnie czuję, co przeżywam. Czasami inspirują mnie inne blogi, ale przede wszystkim rzecz dla mnie niezywkła. Przyjaciel, który nie ma do mnie interesu, domownik bez naprzykrzania, coś, czemu zawsze mogę zaufać. Gdy spędzam z nią czas, czuję się oderwana od rzeczywistości, jest dla mnie, życiem i umieraniem. Nadzieją. Pocieszeniem. Przyjacielem. Członkiem rodziny. Częścią życia. Nie wyobrażam sobie dnia bez jej obecności.Wywołuje u mnie śmiech, a minute potem łzy.  


"W życiu należy mieć coś co daje siłę do czegokolwiek, do zwykłego wstania z łóżka czy uśmiechu, ta sama rzecz może przyprawiać Cię o smutek, łzy, poczucie samotności czy wspomnienia i to jest wspaniałe. Możliwość kontrolowania emocji poprzez tak prostą i dostępną rzecz.
Rozrywka, zapełnienia czasu/sposób na nudę, odprężenie, emocje, wspomnienia, zachwyt, radość to wszystko zawarte w jedynie kilku znaków których nie potrafię odczytać - niesamowite" - Angela

"Jest dla mnie najlepszym niespersonifikowanym przyjacielem, który bawi do łez, wzrusza, zawsze jest dla mnie, przy mnie, zawsze pomoże i wiem, że nie będzie miał mi nic za złe" - Zuz


Tak, chodzi o muzyke, która jest dla nas niesamowicie ważna. A czym dla Ciebie jest muzyka? Odgrywa w Twoim życiu ważną rolę?

2016/03/08

Targi Ślubne, Jelenia Góra, 2016

 Dziś mało skromnie, bo będę się chwalić. A myślę, że jest czym, bo wzięłam udział w pokazie mody ślubnej oraz koktajlowej, na Targach Ślubnych. Zaprezentowałam trzy sukienki które będziecie mieli okazje zobaczyć na zdjęciach poniżej (jedną ślubną, dwie koktajlowe). Nad moją fryzurą pracował Adrian Turlejski, z salonu fryzjerskiego "Elixir" w Jeleniej Górze, makijaż wykonały makijażystki salonu Douglas.







Ślub jak jak z bajki, czyli targi ślubne w Galerii Sudeckiej w Jeleniej Górze.
Organizacja: Magdalena Pruś VESNA bajeczne wesela / fabulous weddings in Poland 
Dwie ostatnie fotografie wykonał: StudioPlener Robert Ignaciak

2016/03/06

IZOLACJA.

Są takie dni gdy nie chesz mieć nic wspólnego ze światem, ludźmi, funkcjonowaniem w społeczeństwie. Chcesz sam zjeść rodzinną pizzę, na grubym cieście, z serem po bokach, podwójnym serem na wierzchu i dodatkowym bekonem. Cały dzień pić kawę, herbatę, kawę, herbatę, dla odmiany może walniesz sobie jedno kakao, cały dzień siedzisz przy dobrej muzyce i książce. Zamykasz się sam na sam, ze swoimi myślami. No właśnie. Myślisz. O wszystkim, ale też o niczym. Nie wiesz o czym myślisz. Oczyszczasz swój organizm z tych wszystkich chemikaliów i toksyn, których nawdychałeś się wśród ludzi. Wśród fali fałszu, jadu, udawanych uśmiechów, hipsterów, szpanerów, gwiazdeczek, imprezowiczów, swagerów i buntowników na siłę. Widzisz ich w szkole. Patrzysz i nie wierzysz. Czujesz się inny, odizolowany. Dziwnym zbiegiem okoliczności, nie bijesz brawa i nie cieszysz mordy z tego, jak jakiś chłopak mówi:
"HEHE, TYLE WYPIŁEM, NIC NIE PAMIĘTAM, OBUDZIŁEM SIĘ W ROWIE HEHE, ZARĄBIŚCIE BYŁO, KUWA, NIE SEBIX?"
Żenada. Mimowolnie kręcisz oczami, obracasz się na pięcie i wyśmiewasz ten idiotyzm sam do siebie. Był czas, kiedy i ja próbowałam się dopasować do tego towarzystwa, chciałam na siłę być w jakiejś grupie społecznej, która według innych cieszyła się tym "fejmem". Bez sensu. Gdy nie jesteś sobą, marnujesz tak piękny materiał. To tak jakbyś dostał od jakiejś siły najlepsze narzędzia i wskazówki, jak stworzyć coś pięknego i rzuciłbyś to w kąt, mówiąc, że to bez sensu, że przecież bycie sobą jest przereklamowane. Gówno prawda. Wszyscy pieprzą o tym, żeby być sobą, a tak na prawdę zlewają się w jedną szarą masę, idące jedną drogą jak owce na rzeź. Czasami warto jest być przez chwilę tą czarną owcą wśród tysiąca białych, żeby zejść z drogi prowadzącej do nieuchronnego końca. Marnowanie tej szansy jest jak posiadanie najlepszego samochodu na świecie, i przestrzelenie sobie baku paliwa.
Szkodzisz sobie, będąc tym, kim są wszyscy. Nie dam ci wskazówek jak być sobą. Ty, twoja koleżanka, twój chłopak, wy wszyscy, wiecie kim jesteście, gdzieś tam w głębi duszy. Cała sztuczka polega na tym, żeby się odnaleźć.
"Bardzo długo wędrowałem, zanim doszedłem do siebie" - tak napisał kiedyś Różewicz.
"Do siebie? Jak tam wygląda, co tam jest?"
"Nic. Wszystko jest na zewnątrz. A tam są jakieś twarze, drzewa, obłoki, umarli... ale to wszystko przepływa przeze mnie. Widnokrąg jest coraz mniejszy. Najlepiej widzę, kiedy zamknę oczy. Z zamkniętymi oczyma widzę miłość, wiarę, prawdę..."
Podczas tej izolacji, o której powiedziałam Ci wcześniej, najłatwiej jest dotrzeć do siebie. Sztuka w tym, aby faktycznie czuć się w tym, aby wiedzieć, że to już, to właśnie to miejsce możemy określić mianem "siebie".