2016/07/28

SZCZERZE.


Nade wszystko w życiu cenię sobie szczerość, prawdziwość. Gardzę fałszerstwem i dwulicowością. Brzydzę się kłamstwem, które niektórzy myślą, że można usprawiedliwiać. Nie można. Kłamstwo, małe, czy duże, pozostaje dla mnie w żaden sposób nie wytłumaczalne. Zależy mi na prawdzie, nawet jeśli będzie bolesna. Może to dlatego, że lubię być świadoma, swojego życia, tego z kim się zadaję i czy dobrym ludziom oddaję swoje serce,



Ludzie łżą nałogowo. Wydaje im się, że nie ma innego wyjścia z pewnych sytuacji niż właśnie kłamstwo. Widzicie, sęk w tym, żeby podejmować w życiu takie decyzje i tak prowadzić swoje relacje, aby nie dopuszczać do sytuacji w których musimy skłamać. Jeden blef rodzi następny, tamten stwarza kolejne i tak właśnie w pewnym momencie zbiera nam się ich na tyle dużo, że nie nadążamy z ich łączeniem i z czasem ludzie zauważają pewne luki, w opowiadanej historyjce. Człowiek nie jest taki głupi, czasami nawet wystarczy sama gestykulacja, mimika, czy tiki nerwowe, które mimowolnie wykonujemy, gdy kłamiemy - jednym z nich jest na przykład drapanie się po nosie, czy za uchem, nerwowy śmiech, czy nienaturalna postawa.



Dlatego, proszę was ludzie, przestańcie kłamać. Jednostki inteligentne zauważają, że coś się dzieje nie tak, że jakiś element w waszym kłamstwie im nie gra, nie pasuje. "Kłamstwo ma krótkie nogi" to nie jest takie zwykłe ludowe przysłowie, jak najbardziej się sprawdza. Nawet jeśli wydaje wam się, że akurat w waszym przypadku, te przysłowiowe "nogi" są do nieba, i te się kiedyś kończą.
Jak to można usłyszeć w nowym kawałku Taco:
"Nie wiem jak ty. Mało ludziom wierzę.
Mam wrażenie, że się gubią, kiedy mówią szczerze
Czuję, czuję, że pulsują moje bzduromierze".



























2016/07/19

WOODSTOCK 2016, czyli o najlepszych trzech dniach w moim życiu


Po raz czwarty już wróciłam do domu po Woodstocku. Po raz czwarty jestem jedną z najszczęśliwszych osób na całym świecie. Kto by się tego spodziewał? Wszystkie bramki, płoty i ochroniarze powinny mi zepsuć całą zabawę i ideę wolności. Otóż nie! Cała ta szopka z "imprezą podwyższonego ryzyka" tylko sprawiła, że Woodstock bardziej się pilnował. Nie zobaczyłam ani jednej upitej do nieprzytomności osoby leżącej na chodniku(!). Bardzo spodobało mi się, że pod scenami i na ASP, były strefy bezalkoholowe - w końcu mogłam spokojnie potańczyć pod sceną bez stresu, że oberwę puszką, lub wrócę cała mokra od piwa.  Same płoty bardzo przydawały się do suszenia ubrań. Ochrona i Pokojowy Patrol działały jeszcze sprawniej i z jeszcze większą skutecznością. 

Kolejny Przystanek Woodstock pokazał jak wielką, cudowną, zgraną społecznością potrafimy być. Każdy sobie pomaga i troszczy o innych. " Te kilka dni wolności, to także akceptacja innych, niż my sami jesteśmy" - jak to napisał Jurek Owsiak. 
Bardzo zadowolona również byłam z tegorocznych koncertów - jakże różnorodnych i pięknych! Najbardziej czekałam na Inner Circle, Apocalyptice i Bring Me The Horizon, ale często przechodząc koło sceny zdarzało mi się usłyszeć coś interesującego i bawić się na tym koncercie do samego końca. 

Deszcz z początku mocno przeszkadzał, ale nawet do niego szło się przyzwyczaić! Moje glany do tej pory stoją cały ubłocone, bo póki co nie ma komu ich umyć. 
Dziękuje wszystkim moim przyjaciołom z którymi spędziłam Woodstock, ale również i tym z którymi nie miałam okazji porozmawiać. Dziękuję każdemu kto skorzystał z moich free hugsów, czy przybił mi piąteczkę! Dziękuję oczywiście również mojemu tatusiowi, który wprowadził mnie i pokazał ten wspaniały świat i zabiera mnie tam co roku, taki ojciec to skarb!

Kocham Was, wariaci! Keep rockin'!
Sie ma!